Czym jest ból? Co to tak naprawdę jest? Tylko uczucie, czy może
coś więcej?
Każdy w swoim życiu zaliczył upadek. Dosłownie i w
przenośni. Kiedy zdarliśmy sobie kolano, bolało. Kiedy straciliśmy przyjaciela,
bolało. To był jeden i ten sam rodzaj bólu czy jest ich kilka? Czuliśmy wtedy
dokładnie to samo czy jednak oba te odczucia się od siebie różniły?
A jak czuje się osoba, która w tej samej chwili doświadcza
bólu fizycznego i psychicznego?
Ola nie należała do osób strachliwych. Nigdy nie
powiedziałaby, że będzie się zmagać z lękiem tak wielkim, że aż paraliżującym.
Nigdy nie wyobrażała sobie takiej sytuacji, bo nie miała do tego podstaw. Miała
wszystko czego dziewczyna w jej wieku może chcieć. Szczęśliwe dzieciństwo,
kochających rodziców, wspaniałych przyjaciół, dobre wykształcenie i otwartą
drogę do wielkiego świata sportu. Czy kiedykolwiek marzyła o tym wszystkim?
Oczywiście, że tak. Przecież każdy w dzieciństwie marzy o wspaniałym życiu. O
dorosłości, która wydaje się wtedy słodkim jabłkiem, które wisi na najwyższej
gałęzi jabłoni i jest dla nas niedostępne, ale kiedy już po nie sięgniemy,
okazuje się, że chociaż z daleka wygląda okazale i pysznie, w środku jest
robaczywe. I właśnie wtedy uświadamiamy sobie, że dorosłość nie jest taka
piękna, jak nam się zawsze wydawało. Piękne marzenia roztrzaskują się na
drobniutkie kawałeczki o rzeczywistość, która nie ma dla nich litości. Jednak
nie myślcie, że rzeczywistość jest zła. Przecież ona robi to dla naszego dobra!
Ona właśnie próbuje nas uchronić od wielkiego bólu rozczarowań. Ale czasami się
to nie udaje. Czasami rzeczywistość mierzy się z marzeniami, w które tak
wierzymy, że ona nie daje sobie z nimi rady. Nie potrafi ich zniszczyć. Ponosi
klęskę. Tak samo jak nasze marzenie, które przecież nigdy nie miało szansy by
się spełnić. A teraz trwamy w bólu.
Ręce związane w przegubach. Zdarte i krwawiące nadgarstki.
Rozcięte kolana, z których również spływała krew. Poobijane ciało. Wykręcona
kostka i cholerny ból głowy. To była rzeczywistość, w której trwała Ola. Leżała
na brudnej podłodze w mieszkaniu jej byłego chłopaka. I modliła się. Były to
gorące prośby do Boga, by ktoś ją uratował, by ktoś się nad nią ulitował i
skrócił jej cierpienia, bo ona już nie wytrzyma.
- Nie ruszaj się, dziwko. - usłyszała drwiący głos Janka,
kiedy spróbowała się podnieść.
Nie miała siły, by cokolwiek powiedzieć. Jej struny głosowe
były pozdzierane od wcześniejszych głośnych krzyków, pełnych cierpienia i
strachu.
- Nareszcie znajdujesz się tam, gdzie powinnaś. Myślisz, że
ktokolwiek tu przyjdzie? - zapytał, widząc jak błagalnie wpatrywała się w
drzwi. - Muszę Cię rozczarować, bo to opuszczona kamienica. Już nikt tutaj nie
zagląda, a to oznacza, że możesz sobie krzyczeć ile chcesz. Nikt Cię nie
usłyszy, słonko. - podszedł do niej i przejechał opuszkami swoich szorstkich
palców po jej posiniaczonym i spuchniętym policzku. Przez chwile w jego oczach
zaświeciła blaskiem czułość, którą Ola kiedyś już widziała. Na początku ich
znajomości. Ale to było tak dawno temu. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło.
Kiedy się spotkali po raz pierwszy, Ola była młoda
dziewczyną, która przeniosła się do nowego liceum. W poprzedniej szkole nie
czuła się dobrze, a tutaj miała wszystko, czego mogła zapragnąć. Klasa sportowa
przywitała ją z wielką radością. Nie na co dzień zdarza się chodzić do klasy z
tak zdolną dziewczyną, która na swoim koncie ma już wiele nagród. Cała ta
otoczka gwiazdy szczególnie spodobała się Jankowi, który zawsze marzył o sławie
i pieniądzach. Chciał ją zdobyć. Chciał by ta dziewczyna, która oprócz medali
posiadała również nieprzeciętną urodę, była jego i tylko jego. Dopiął swego. Po
kilku spotkaniach Ola była w nim zakochana. Potem wszystko potoczyło się już
szybko. Spotykali się często. Janek nie miał trudności ze zorganizowaniem
romantycznej randki, którą dziewczyna zapamięta do końca życia. Przez dwa lata
stanowili z pozoru szczęśliwą parę i wiedzieli o tym prawie wszyscy. Rodzice
Oli nigdy nie dowiedzieli się, że ich córka spotyka się z Jankiem. Znali go i
często gościli w sowim domu, ale myśleli, że to tylko dobry przyjaciel. Mieli
pełne zaufanie do córki i nie wypytywali jej. I sielanka trwałaby dalej, gdyby
nie to, że pewnego sierpniowego wieczoru nie miała ochoty na spotkanie z nim.
Była zmęczona po treningu i oczekiwała, że jej chłopak ją zrozumie. Niestety
się przeliczyła i przy następnym spotkaniu dość boleśnie się o tym przekonała.
Uderzył ją po raz pierwszy, a ona mu wybaczyła. Do dziś nie rozumie swojej
decyzji, ale wtedy była ślepo zakochana i nie myślała rozsądnie. Kiedy sytuacja
się powtórzyła, obiecała sobie, że z nim zerwie. Tak też zrobiła, jednak
konsekwencje były straszne. Poobijana i zupełnie załamana zdołała uciec.
Zatrzymała się u Sabiny, która jako jedyna wiedziała o wszystkim. To ona
pomogła jej stanąć na nogi i zapomnieć o tym, co było. Nigdy jej tego nie
zapomni. Ale teraz nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była zdana sama na
siebie.
Powodzenia, Olu.
***
Faktycznie długo to nic nie było! Przepraszam i rekompensuję następnym rozdziałem.
Janek wcale nie jest nową postacią. Wystąpił już epizodycznie w jednym z początkowych rozdziałów. :)
Co za facet z tego Janka?! Nie może się pogodzić z tym, że Ola od niego uciekła i postanowił ją porwać, a do tego pobić? Jezu, co za człowiek. Chyba każda z nas by od niego uciekła, gdyby nas pierwszy raz uderzył, lecz Ola mu wybaczyła i teraz takie są konsekwencje. Skoro raz się odważył ją uderzyć, zrobi to i drugi i kolejny raz. Gdzie jest Piotrek?! Musi ją stamtąd jak najszybciej zabrać, bo nie wiemy co może zrobić ten psychopata!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za brak składu i błędy w tym komentarzu, ale na telefonie nie najlepiej się pisze. :)
Wybaczam! :D
UsuńNie powiem jak się rozwinie akcja, bo jestem zła :)) Ale postaram się dodać następny rozdział dość szybko.
PRZEPRASZAM! Przepraszam, że tak późno, ale byłam święcie przekoana, że ja tu dodałam komentarz, a jednak nie...
OdpowiedzUsuńTen Jan jest oropny. Facet powinien się pogodzić, że dziewczyna już nic do niego nie czuje i zostawić ją w spokoju, ale nie! Bo on musi ją, kurde, porwać!A na dodatek pobić... No proszę cię, czy to jest prawdziwy mężczyzna, który NIGDY nie podniesie ręki na kobietę i będzię ją chronił?.. NIE! On jest jakimś... Tyranem no i damiskim bokserem przy okazji.
Niech ta sytuacja się już kończy, bo jest to strasznie smutne i przykre. ;/
Pozdrawiam,
OL. ;>