11 maja 2014

walcząc z samym sobą. [ XVII ]

Czym jest ból? Co to tak naprawdę jest? Tylko uczucie, czy może coś więcej?

Każdy w swoim życiu zaliczył upadek. Dosłownie i w przenośni. Kiedy zdarliśmy sobie kolano, bolało. Kiedy straciliśmy przyjaciela, bolało. To był jeden i ten sam rodzaj bólu czy jest ich kilka? Czuliśmy wtedy dokładnie to samo czy jednak oba te odczucia się od siebie różniły?

A jak czuje się osoba, która w tej samej chwili doświadcza bólu fizycznego i psychicznego?

Ola nie należała do osób strachliwych. Nigdy nie powiedziałaby, że będzie się zmagać z lękiem tak wielkim, że aż paraliżującym. Nigdy nie wyobrażała sobie takiej sytuacji, bo nie miała do tego podstaw. Miała wszystko czego dziewczyna w jej wieku może chcieć. Szczęśliwe dzieciństwo, kochających rodziców, wspaniałych przyjaciół, dobre wykształcenie i otwartą drogę do wielkiego świata sportu. Czy kiedykolwiek marzyła o tym wszystkim? Oczywiście, że tak. Przecież każdy w dzieciństwie marzy o wspaniałym życiu. O dorosłości, która wydaje się wtedy słodkim jabłkiem, które wisi na najwyższej gałęzi jabłoni i jest dla nas niedostępne, ale kiedy już po nie sięgniemy, okazuje się, że chociaż z daleka wygląda okazale i pysznie, w środku jest robaczywe. I właśnie wtedy uświadamiamy sobie, że dorosłość nie jest taka piękna, jak nam się zawsze wydawało. Piękne marzenia roztrzaskują się na drobniutkie kawałeczki o rzeczywistość, która nie ma dla nich litości. Jednak nie myślcie, że rzeczywistość jest zła. Przecież ona robi to dla naszego dobra! Ona właśnie próbuje nas uchronić od wielkiego bólu rozczarowań. Ale czasami się to nie udaje. Czasami rzeczywistość mierzy się z marzeniami, w które tak wierzymy, że ona nie daje sobie z nimi rady. Nie potrafi ich zniszczyć. Ponosi klęskę. Tak samo jak nasze marzenie, które przecież nigdy nie miało szansy by się spełnić. A teraz trwamy w bólu.

Ręce związane w przegubach. Zdarte i krwawiące nadgarstki. Rozcięte kolana, z których również spływała krew. Poobijane ciało. Wykręcona kostka i cholerny ból głowy. To była rzeczywistość, w której trwała Ola. Leżała na brudnej podłodze w mieszkaniu jej byłego chłopaka. I modliła się. Były to gorące prośby do Boga, by ktoś ją uratował, by ktoś się nad nią ulitował i skrócił jej cierpienia, bo ona już nie wytrzyma.

- Nie ruszaj się, dziwko. - usłyszała drwiący głos Janka, kiedy spróbowała się podnieść.

Nie miała siły, by cokolwiek powiedzieć. Jej struny głosowe były pozdzierane od wcześniejszych głośnych krzyków, pełnych cierpienia i strachu.

- Nareszcie znajdujesz się tam, gdzie powinnaś. Myślisz, że ktokolwiek tu przyjdzie? - zapytał, widząc jak błagalnie wpatrywała się w drzwi. - Muszę Cię rozczarować, bo to opuszczona kamienica. Już nikt tutaj nie zagląda, a to oznacza, że możesz sobie krzyczeć ile chcesz. Nikt Cię nie usłyszy, słonko. - podszedł do niej i przejechał opuszkami swoich szorstkich palców po jej posiniaczonym i spuchniętym policzku. Przez chwile w jego oczach zaświeciła blaskiem czułość, którą Ola kiedyś już widziała. Na początku ich znajomości. Ale to było tak dawno temu. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło.

Kiedy się spotkali po raz pierwszy, Ola była młoda dziewczyną, która przeniosła się do nowego liceum. W poprzedniej szkole nie czuła się dobrze, a tutaj miała wszystko, czego mogła zapragnąć. Klasa sportowa przywitała ją z wielką radością. Nie na co dzień zdarza się chodzić do klasy z tak zdolną dziewczyną, która na swoim koncie ma już wiele nagród. Cała ta otoczka gwiazdy szczególnie spodobała się Jankowi, który zawsze marzył o sławie i pieniądzach. Chciał ją zdobyć. Chciał by ta dziewczyna, która oprócz medali posiadała również nieprzeciętną urodę, była jego i tylko jego. Dopiął swego. Po kilku spotkaniach Ola była w nim zakochana. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Spotykali się często. Janek nie miał trudności ze zorganizowaniem romantycznej randki, którą dziewczyna zapamięta do końca życia. Przez dwa lata stanowili z pozoru szczęśliwą parę i wiedzieli o tym prawie wszyscy. Rodzice Oli nigdy nie dowiedzieli się, że ich córka spotyka się z Jankiem. Znali go i często gościli w sowim domu, ale myśleli, że to tylko dobry przyjaciel. Mieli pełne zaufanie do córki i nie wypytywali jej. I sielanka trwałaby dalej, gdyby nie to, że pewnego sierpniowego wieczoru nie miała ochoty na spotkanie z nim. Była zmęczona po treningu i oczekiwała, że jej chłopak ją zrozumie. Niestety się przeliczyła i przy następnym spotkaniu dość boleśnie się o tym przekonała. Uderzył ją po raz pierwszy, a ona mu wybaczyła. Do dziś nie rozumie swojej decyzji, ale wtedy była ślepo zakochana i nie myślała rozsądnie. Kiedy sytuacja się powtórzyła, obiecała sobie, że z nim zerwie. Tak też zrobiła, jednak konsekwencje były straszne. Poobijana i zupełnie załamana zdołała uciec. Zatrzymała się u Sabiny, która jako jedyna wiedziała o wszystkim. To ona pomogła jej stanąć na nogi i zapomnieć o tym, co było. Nigdy jej tego nie zapomni. Ale teraz nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była zdana sama na siebie.

Powodzenia, Olu.


***

Faktycznie długo to nic nie było! Przepraszam i rekompensuję następnym rozdziałem.

Janek wcale nie jest nową postacią. Wystąpił już epizodycznie w jednym z początkowych rozdziałów. :)

3 komentarze:

  1. Co za facet z tego Janka?! Nie może się pogodzić z tym, że Ola od niego uciekła i postanowił ją porwać, a do tego pobić? Jezu, co za człowiek. Chyba każda z nas by od niego uciekła, gdyby nas pierwszy raz uderzył, lecz Ola mu wybaczyła i teraz takie są konsekwencje. Skoro raz się odważył ją uderzyć, zrobi to i drugi i kolejny raz. Gdzie jest Piotrek?! Musi ją stamtąd jak najszybciej zabrać, bo nie wiemy co może zrobić ten psychopata!!!

    Przepraszam za brak składu i błędy w tym komentarzu, ale na telefonie nie najlepiej się pisze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam! :D
      Nie powiem jak się rozwinie akcja, bo jestem zła :)) Ale postaram się dodać następny rozdział dość szybko.

      Usuń
  2. PRZEPRASZAM! Przepraszam, że tak późno, ale byłam święcie przekoana, że ja tu dodałam komentarz, a jednak nie...
    Ten Jan jest oropny. Facet powinien się pogodzić, że dziewczyna już nic do niego nie czuje i zostawić ją w spokoju, ale nie! Bo on musi ją, kurde, porwać!A na dodatek pobić... No proszę cię, czy to jest prawdziwy mężczyzna, który NIGDY nie podniesie ręki na kobietę i będzię ją chronił?.. NIE! On jest jakimś... Tyranem no i damiskim bokserem przy okazji.
    Niech ta sytuacja się już kończy, bo jest to strasznie smutne i przykre. ;/
    Pozdrawiam,
    OL. ;>

    OdpowiedzUsuń