25 maja 2014

walcząc z samym sobą. [ epilog ]



- O cholera! - krzyknęłam, siadając na łóżku i oddychając głęboko.

Byłam przerażona jak jeszcze nigdy. Moje serce biło w przyśpieszonym tempie i widocznie chciało się wyrwać z klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić, ale to nie przyniosło żadnego skutku. W końcu odrzuciłam kołdrę i wstałam. Wyszłam z sypialni i podążyłam do kuchni, gdzie otworzyłam na oścież okno, wpuszczając do środka rześkie majowe powietrze. Wzięłam parę głębokich wdechów i usiadłam na szerokim parapecie. Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam w nich twarz. Łzy wypływały z kącików moich oczu i z głuchym pluskiem spadały na drewnianą powierzchnię parapetu.

Sama nie wiem, ile czasu tak przesiedziałam, ale w pewnym momencie poczułam obejmujące mnie wielkie dłonie. Przytuliłam się do Piotrka i tak trwaliśmy przez kilka najbliższych chwil.

- Znowu to samo? - zapytał mnie szeptem, kreśląc delikatne kółka na moich plecach.

- Tak. - odparłam stłumionym przez jego tors głosem.

- Już jesteś bezpieczna. Nie pozwolę Cię skrzywdzić. - mówił mi do ucha.

- Piotruś?

- Tak?

- Kocham Cię.

- Ja też Cię kocham.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze dłonie odnalazły się w ciemności i złączyły w uścisku, tak samo jak usta.

Ja też się w końcu odnalazłam. Właśnie tu, w ramionach mojego siatkarza, którego kocham ponad życie. Odnalazłam spokój i miłość. I wiem, że tylko przy Piotrku mogę zapomnieć o ścigających mnie demonach przeszłości. Tylko przy nim jestem na tyle odważna, by zmierzyć się z nimi.

Tylko przy nim jestem w stanie walczyć z samą sobą.

____

To jest już koniec, wiecie? Koniec przygód Oli i Piotra, która ciągnęła się zdecydowanie dłużej, niż którakolwiek inna. Tą historię skończyłam pisać już dawno. Ale dopiero teraz doszło do mnie, że już nie będzie kolejnego rozdziału. I sama nie wiem, co mam robić, bo czuję się z tego powodu trochę smutno. Mimo że prowadzę też inne blogi, że nie znikam z blogowego świata, czuję się tak, jakby kończył się jakiś rozdział w moim życiu.. Może teraz będzie już tylko lepiej?? Kto wie.

Dziękuję Wam za to, że byłyście ze mną. Dziękuję, że pod każdym postem pojawiały się komentarze. Nie macie pojęcia, jak bardzo mnie to cieszyło. To był drugi blog, który założyłam w krótkim czasie. Na początku było ciężko i sama nie wiedziałam, czy jest sens to ciągnąć, a potem pojawiły się czytelniczki i każdego dnia na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

Dziękuję Wam za to, że byłyście i że jesteście. Mam nadzieję, że będziecie ze mną dalej.

Dziękuję Wam za te 7400 wyświetleń, które właśnie w tej chwili mam. Dla niektórych wydaje się to śmieszna liczba, ale dla mnie jest ona wyjątkowa, bo początkowo myślałam, że osiągnę co najwyżej tysiąc i na tym się skończy. J

Dziękuję Wam za każdy komentarz z osobna.

Dziękuję za każde słowo wsparcia.

Po prostu Wam dziękuję! Z całego serca!

A teraz moja ostatnia prośba. Niech każdy kto czyta, zostawi po sobie ślad. Może to być zwykła kropka, przecinek czy emotikonka. Nie ważne co, ważne że będzie.


A teraz jestem tutaj: