- O cholera! - krzyknęłam, siadając
na łóżku i oddychając głęboko.
Byłam przerażona jak jeszcze nigdy.
Moje serce biło w przyśpieszonym tempie i widocznie chciało się wyrwać z klatki
piersiowej. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić, ale to nie przyniosło
żadnego skutku. W końcu odrzuciłam kołdrę i wstałam. Wyszłam z sypialni i
podążyłam do kuchni, gdzie otworzyłam na oścież okno, wpuszczając do środka
rześkie majowe powietrze. Wzięłam parę głębokich wdechów i usiadłam na szerokim
parapecie. Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam w nich twarz. Łzy
wypływały z kącików moich oczu i z głuchym pluskiem spadały na drewnianą
powierzchnię parapetu.
Sama nie wiem, ile czasu tak
przesiedziałam, ale w pewnym momencie poczułam obejmujące mnie wielkie dłonie.
Przytuliłam się do Piotrka i tak trwaliśmy przez kilka najbliższych chwil.
- Znowu to samo? - zapytał mnie
szeptem, kreśląc delikatne kółka na moich plecach.
- Tak. - odparłam stłumionym przez
jego tors głosem.
- Już jesteś bezpieczna. Nie pozwolę
Cię skrzywdzić. - mówił mi do ucha.
- Piotruś?
- Tak?
- Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze
dłonie odnalazły się w ciemności i złączyły w uścisku, tak samo jak usta.
Ja też się w końcu odnalazłam. Właśnie tu,
w ramionach mojego siatkarza, którego kocham ponad życie. Odnalazłam spokój i
miłość. I wiem, że tylko przy Piotrku mogę zapomnieć o ścigających mnie
demonach przeszłości. Tylko przy nim jestem na tyle odważna, by zmierzyć się z
nimi.
Tylko przy nim jestem w stanie walczyć z
samą sobą.
____
To jest już koniec, wiecie? Koniec przygód Oli i Piotra, która ciągnęła się
zdecydowanie dłużej, niż którakolwiek inna. Tą historię skończyłam pisać już
dawno. Ale dopiero teraz doszło do mnie, że już nie będzie kolejnego rozdziału.
I sama nie wiem, co mam robić, bo czuję się z tego powodu trochę smutno. Mimo
że prowadzę też inne blogi, że nie znikam z blogowego świata, czuję się tak,
jakby kończył się jakiś rozdział w moim życiu.. Może teraz będzie już tylko
lepiej?? Kto wie.
Dziękuję Wam za to, że byłyście
ze mną. Dziękuję, że pod każdym postem pojawiały się komentarze. Nie macie
pojęcia, jak bardzo mnie to cieszyło. To był drugi blog, który założyłam w krótkim
czasie. Na początku było ciężko i sama nie wiedziałam, czy jest sens to
ciągnąć, a potem pojawiły się czytelniczki i każdego dnia na mojej twarzy
pojawiał się uśmiech.
Dziękuję Wam za to, że byłyście i
że jesteście. Mam nadzieję, że będziecie ze mną dalej.
Dziękuję Wam za te 7400
wyświetleń, które właśnie w tej chwili mam. Dla niektórych wydaje się to
śmieszna liczba, ale dla mnie jest ona wyjątkowa, bo początkowo myślałam, że
osiągnę co najwyżej tysiąc i na tym się skończy. J
Dziękuję Wam za każdy komentarz z
osobna.
Dziękuję za każde słowo wsparcia.
Po prostu Wam dziękuję! Z całego
serca!
A teraz moja ostatnia prośba. Niech
każdy kto czyta, zostawi po sobie ślad. Może to być zwykła kropka, przecinek
czy emotikonka. Nie ważne co, ważne że będzie.
O matko, to już epilog? Jak to tak szybko zleciało? Ja liczyłam na jeszcze mnóóóstwo rozdziałów, a przed chwilą przeczytałam ostatni z nich. Smutno mi tak jak i tobie.
OdpowiedzUsuńO żesz! To całe porwanie było tylko i wyłącznie snem dziewczyny? To chyba dobrze, bo jeśli byłoby prawdziwe to nie wiadomo jak by się to skończyło, a teraz jest świetnie. Ma u swojego boku Piotrka, którego kocha tak samo mocno jak on ją. Idealnie.
Dziękuję za to opowiadanie. Choć krótkie to i tak je kocham<3
Buziaki, i lecę czytać prolog na kolejnym blogu.
Dziękuję, że byłaś ze mną. Od początku. Naprawdę dziękuję za każdy komentarz!! :**
UsuńGenialny blog :) szkoda ze juz koniec, twoje opowiadania sa cudowne :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak uważasz. :*
UsuńDziękuję i również pozdrawiam!
Ja myślałam, że mam ogromne zaległości u Ciebie, bo zrobiłam sobie dosyć długą przerwę od blogów, ale wracam i zaczynam wszystko nadrabiać, a tu proszę; został mi tylko epilog! ;o Tak, jestem zaskoczona. Myślałam, że potrwa to jeszcze troszeczkę dłużej, bo bardzo spodobała mi się historia Oli i Piotrka.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to myślałam, że cała sytuacja z Jankiem to koszmar. Pomyliłam się niewiele, bo teraz wraca to do niej niczym bumerang. I niestety naprawdę się wydarzyła. ;/ Na szczęście już po wszystkim. ;) Ola znalazła swojego rycerza, a Piotrek swoją księżniczkę. Może być coś piękniejszego? ;)
Mimo, że w epilogu jest happy end to ja czuję taki trochę smutek w sobie. No, bo przecież to kolejny koniec jakiejś świetnej historii. ;( Całe szczęście nie znikasz. ;) Widzimy się na "Serca jak herbatniki" i "Nieobojętni sercem, nieobojętni duszą". ;)
Ostatni raz:
Pozdrawiam,
OL. ;>
Nie znikam. Nie mam takiego zamiaru!
UsuńDziękuję, za komentarz! :**
jakoś tak nagle sie skonczylo...
OdpowiedzUsuńRównie nagle, jak serce dla tej historii.. Wobec całkowitego braku weny zakończyłam wcześniej i inaczej niż planowałam.. Inaczej nie mogłam.
UsuńDziękuję za komentarz. :*
przeczytałam i się zakochałam w Twojej twórczości :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :*
UsuńDziękuję za komentarz!
zapraszam do http://gwiaazdka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńskomentuj, zaobserwuj, rób co chcesz! :D