Siatkarz, też człowiek.
- O jezusiczku! Jacieżpierdzielę! Zabiłem ją! Zabiłem!
Przerażony głos wypełnił bębenki dziewczyny, która całkiem
świadomie leżała na podłodze i śmiała się w duchu z przerażenia chłopaka.
- Dobry Boże!!
- Wystarczy Ola. - powiedziała siadając na podłodze i
szczerząc się.
- Ty żyjesz!
- Tak, tak.. Żyje. - nie patrzyła na niego, nie wiedziała z
kim ma przyjemność, bo coś wpadło jej do oka i za cholerę nie chciało wyleźć.
Siedziała więc na podłodze ze spuszczoną głową i dłubała swoimi palcami w całym
oku, próbując zlikwidować źródło nieprzyjemnego pieczenia i wypływających łez.
- Jaka ulga! Myślałem, że cię zabiłem! Naprawdę! Nie wiem co
bym wtedy zrobił. Chyba bym się zamknął w sobie. Jak nic! Nie wypowiedziałbym
już nigdy w życiu ani jednego słowa! Przyrzekam na swojego kota, że naprawdę by
tak było! Właśnie biedny Dywan! Jak on by wtedy ze mną wytrzymał? Przecież ja
zawsze mu się zwierzam, a tu nagle milczę. On by chyba tego nie przeżył!
Dobrze, że ty żyj.. - w tym momencie się zaciął i przypomniał o istnieniu
dziewczyny, którą prawie zabił i o której zapomniał, chociaż cały czas o niej
gadał. - Jezus Maria! Jednak cię zabiłem?!
Przykląkł przed nią w bliżej nieokreślonym celu, a kiedy
zauważył łzy, znowu zaczął lamentować, że jednak ją zabił. Jego żale zapewne
trwałyby dłużej, gdyby Ola nie kazała mu się uspokoić i pomóc, bo coś jej
wpadło do oka.
- To pewnie ja! - rzekł z pewnością, ale widząc minę
dziewczyny, stracił ją całą. - No co?? Zawsze tak mówię..
- Pomóż mi wstać. - poprosiła chłopaka, bo inaczej z
pewnością poleciałaby na tyłek po raz kolejny.
- Już. - chwycił ją za przedramiona i postawił do pionu.
Ola oparła się o ścianę i znów zaczęła gmerać w oku, które
bolało ją niemiłosiernie.
- Daj pomogę ci. - zaoferował chłopak, odsuwając jej dłonie
od twarzy.
Pozwolił mu na to, choć obawiała się, że nic nie wskóra.
Zdziwiła się jednak, że po chwili rozkoszowania się
delikatnym dotykiem palców chłopaka na twarzy i w oku..? Ola stwierdziła, że
już ją nie boli. Otarła łzy koszulką i gdy odzyskała ostrość wzroku, spojrzała
na swojego prześladowcę i wybawiciela w jednym, by podziękować. Niestety żadne
słowa nie wypłynęły z jej ust, a ona sama była w stanie ciężkiego szoku.
“OLA IDIOTKO! OGARNIJ SIĘ! To tylko facet. Zwykły chłopak,
jakich wielu na ulicy. Pomógł ci, podziękuj i nie patrz się na niego, jakby był
kotletem, a ty głodującym kundlem!!”
Chwilę później dziewczyna zdołała się opanować, jednak wciąż
była w szoku.
- Ee, dziękuję za pomoc.
- Cała wina po mojej stronie. - chłopak dopiero teraz
spojrzał jej w twarz. Na szczęście nie widział, że się w niego wgapiała jak
ciele w malowane wrota. - To ja cię przepraszam.
Tym razem to on się jej przypatrywał przez chwilę, dłuższą
chwilę.
Ola odchrząknęła speszona, a on momentalnie spuścił wzrok i
zaczerwienił się delikatnie.
- Piter jestem. - wyciągnął swoją wielką rękę w jej stronę i
uśmiechnął się.
- Ola. - podałaś mu rękę, która była o wiele mniejsza i drobniejsza.
- Nie wiesz może, czy ktoś tutaj pracuje na recepcji? -
zadał jej pytanie, które go nurtowało przez cały czas.
- Znowu nikogo nie ma? - zapytała ze śmiechem.
- Żywej duszy.
- Chodź za mną.
Ruszyli razem korytarzem w stronę recepcji, idąc ramię w
ramię. Każde z nich myślało o czym innym, ale cisza nie trwała długo.
- Wiesz, przyjechaliśmy godzinę temu, a w recepcji nikogo
nie było.. - i tutaj plasnął się otwartą dłonią w czoło. - Przecież ty nas nie
znasz!
- Znam, znam.. - westchnęła cicho dziewczyna.
- Znasz? - zapytał zaskoczony.
- Nie bądź taki zdziwiony. Kiedy się ogląda mecze, to
czasami można zauważyć. - wyszczerzyła się w jego stronę.
- Przepraszam. Nie chciałem cię urazić.. - przerwał na
chwilę i podrapał się po głowie. - Jesteś chyba jedyną osobą która mnie zna,
wie kim jestem i nie chce autografu! - wyszczerzył się w jej stronę, zadowolony
z tego co powiedział.
- A kto powiedział, że nie chcę? - mina mu zrzedła. -
Zapomniałam zabrać ze sobą zeszyt z markerem. Chociaż.. zeszyt nie byłby
potrzebny. Autograf na przedramieniu to jest coś! Nie umyłabym się do końca
życia! - puściła mu oczko i ze śmiechem szła dalej.
- Ej! To nie jest śmieszne.. - wyżalił się Piter.
- Naprawdę są osoby. które tak mówią? - spytała z
niedowierzaniem, odwracając się twarzą do niego.
- Noo..
- I naprawdę się wtedy podpisujecie?
- Noo..
- I lubicie takie hotki?
- Noo.. Nie! Nie! Nie lubimy.
- Aha. - pokiwała głową z politowaniem. - Faktyczne jesteś
cichy, Pit. Choć jeszcze przed chwilą, gdy myślałeś, że nie żyję, nie powiedziałabym.
- powiedziała wesoło.
- Spanikowałem. - rzekł i uśmiechnął się rozbrajająco.
- Chodź, pokażę ci sztuczkę.
- Jaką sztuczkę?
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się tajemniczo i ruszyła w stronę
recepcji.
Otworzyła drzwi i znieruchomiała.
- Ojacieżpierdzielę.
- Co? - zapytał stojący za nią Piotr.
- Za dużo siatkarzy na raz. - stwierdziła, a Pit roześmiał
się szczerze, dodając jej tym samym odwagi.
Wzięła dwa oddechy, a potem wkroczyła pośród dwumetrowych
facetów, o wielkich barach i niesamowitej sile.
- Panowie! - zawołała na całe gardło, ale straciła rezon,
gdy kilkunastu siatkarzy zwróciło na nią wzrok. - Odsuńcie się!
Zrobili jej miejsce, rozsuwając się na dwie strony i pozostawiając
pusty środek.
- A teraz patrz. - zwróciła się do chłopaka za nią, a potem
rozpędziła się i wskoczyła na wysoki blat. Nie było to dla niej wielką
przeszkodą, w końcu jest lekkoatletyczką. Spokojnie zeskoczyła po drugiej
stronie i zajęła miejsce w fotelu przy komputerze.
- Zapraszam. - gestem wskazała przed siebie i z uśmiechem na
twarzy obserwowała tworzącą się kolejkę.
Rozdzielała im pokoje z wprawą, bo od czasu do czasu
przesiadywała tutaj z Mańką, więc podłapała trochę.
Kolejka szybko się zmniejszała i w końcu doszła do ostatniej
osoby, którą okazał się Piotr.
- Proszę. Pokój numer 312. Trzecie piętro. Korytarzem w
prawo do windy.
- A ty, na którym piętrze mieszkasz? - zapytał chłopak.
- Na trzecim.
- Serio?
- Serio, serio. Powiem ci nawet, że jesteśmy sąsiadami. -
uśmiechnęła się do niego, a potem zatwierdziła zmiany w komputerze, wyłączyła
go, a potem napisała na kartce, że to ona przydzieliła siatkarzom pokoje i przylepiła
na ekranie monitora.
- Jeszcze tu jesteś? - zapytała, widząc Piotra stojącego w
tym samym miejscu.
- Czekam na ciebie. Jestem gentelmenem i cię odprowadzę.
Muszę mieć pewność, że nie masz wstrząśnienia mózgu, czy coś.
- Czuję się świetnie, ale dziękuję.
Wyskoczyła zza lady i poszła razem z Piotrem. Doszli do
windy.
- Ja schodami. - powiedzieli oboje w tym samym czasie.
Popatrzyli na siebie, a potem śmiejąc się ruszyli po
stopniach na górę.
____________________________
I jak? Spodziewałyście się, czy raczej nie??
Wczułam się w rolę na meczu i zdarłam sobie gardło, ale muszę przyznać, że było warto! Już tylko czekam na następną okazję!
:DD
A ja nadal nie wiem kim była ta dwójka chłopaków.. ;o Albo coś mi mózg zamula, albo to tutaj nie pisze... ;d
OdpowiedzUsuńJak na początku ten KTOŚ zaczął tyle nawijać to byłam bliska stwierdzenia, że to nie Piter... Naprawdę! Jeszcze nigdy nie słyszałam/czytałam, żeby tak nawijał. :D
Fajny rozdział i miło się czytało. ;>
I jeszcze to "Ja schodami." -Jaki zbieg okoliczności! ;D
Zdarłaś sobie gardło powiadasz?.. Znam ten ból, ale czego się nie robi dla swojej ulubionej drużyny? ;) A przy jakim meczu?.. Bo ostatnio tego tyle,że głowa mała!. :D
W następnym rozdziale powinno się wszystko wyjaśnić :)
UsuńPiotr lekko się zestresował i sam chyba nie wiedział co robi, ale potem już mu się troszeczkę poprawiło.
A na meczu byłam w Bielsku. Grało Jastrzębie i BBTS ^^
:**
Jak mniemam kibicowałaś Jastrzębiu?... ;>
UsuńPochodzę z okolic Bielska i kibicowałam tutejszemu BBTS-owi, ale moje serducho należy całkowicie do Jastrzębia, także byłam rozdarta i cieszyłam się z każdego punktu zdobytego przez jednych i drugich. ^^
UsuńA więc dlatego Jastrzębski się tak męczył z BBTS-em. :D Nie no, żartuję. To musi byc naprawdę trudne zadanie, żeby wybrać jedną drużynę. Ja mam to szczęście, że jedyną miejscową drużyną jest Resovia. <3
UsuńPozdrawiam! ;)
Hahaha... Piotrek jakiego słowotoku (tak to się pisze?) dostał, ahaha.. aż ciężko uwierzyć, że tutaj chodzi o naszego CICHEGO Pita :d
OdpowiedzUsuńWięc nareszcie doczekałam się momentu, kiedy Ola spotyka wreszcoe siatkarzy. Oj, chyba akcja się zacznie rozkręcać! :3
Pzdr + zapraszam na coś nowego :
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Tak, tak.. CICHY JEDNAK NIE JEST CICHY?? hehe
UsuńA akcja rzeczywiście nabierze tempa.
:**