20 stycznia 2014

walcząc z samym sobą. [ VIII ]

Siatkarz, też człowiek.



- O jezusiczku! Jacieżpierdzielę! Zabiłem ją! Zabiłem!

Przerażony głos wypełnił bębenki dziewczyny, która całkiem świadomie leżała na podłodze i śmiała się w duchu z przerażenia chłopaka.

- Dobry Boże!!

- Wystarczy Ola. - powiedziała siadając na podłodze i szczerząc się.

- Ty żyjesz!

- Tak, tak.. Żyje. - nie patrzyła na niego, nie wiedziała z kim ma przyjemność, bo coś wpadło jej do oka i za cholerę nie chciało wyleźć. Siedziała więc na podłodze ze spuszczoną głową i dłubała swoimi palcami w całym oku, próbując zlikwidować źródło nieprzyjemnego pieczenia i wypływających łez.

- Jaka ulga! Myślałem, że cię zabiłem! Naprawdę! Nie wiem co bym wtedy zrobił. Chyba bym się zamknął w sobie. Jak nic! Nie wypowiedziałbym już nigdy w życiu ani jednego słowa! Przyrzekam na swojego kota, że naprawdę by tak było! Właśnie biedny Dywan! Jak on by wtedy ze mną wytrzymał? Przecież ja zawsze mu się zwierzam, a tu nagle milczę. On by chyba tego nie przeżył! Dobrze, że ty żyj.. - w tym momencie się zaciął i przypomniał o istnieniu dziewczyny, którą prawie zabił i o której zapomniał, chociaż cały czas o niej gadał. - Jezus Maria! Jednak cię zabiłem?!

Przykląkł przed nią w bliżej nieokreślonym celu, a kiedy zauważył łzy, znowu zaczął lamentować, że jednak ją zabił. Jego żale zapewne trwałyby dłużej, gdyby Ola nie kazała mu się uspokoić i pomóc, bo coś jej wpadło do oka.

- To pewnie ja! - rzekł z pewnością, ale widząc minę dziewczyny, stracił ją całą. - No co?? Zawsze tak mówię..

- Pomóż mi wstać. - poprosiła chłopaka, bo inaczej z pewnością poleciałaby na tyłek po raz kolejny.

- Już. - chwycił ją za przedramiona i postawił do pionu.

Ola oparła się o ścianę i znów zaczęła gmerać w oku, które bolało ją niemiłosiernie.

- Daj pomogę ci. - zaoferował chłopak, odsuwając jej dłonie od twarzy.

Pozwolił mu na to, choć obawiała się, że nic nie wskóra.

Zdziwiła się jednak, że po chwili rozkoszowania się delikatnym dotykiem palców chłopaka na twarzy i w oku..? Ola stwierdziła, że już ją nie boli. Otarła łzy koszulką i gdy odzyskała ostrość wzroku, spojrzała na swojego prześladowcę i wybawiciela w jednym, by podziękować. Niestety żadne słowa nie wypłynęły z jej ust, a ona sama była w stanie ciężkiego szoku.

“OLA IDIOTKO! OGARNIJ SIĘ! To tylko facet. Zwykły chłopak, jakich wielu na ulicy. Pomógł ci, podziękuj i nie patrz się na niego, jakby był kotletem, a ty głodującym kundlem!!”

Chwilę później dziewczyna zdołała się opanować, jednak wciąż była w szoku.

- Ee, dziękuję za pomoc.

- Cała wina po mojej stronie. - chłopak dopiero teraz spojrzał jej w twarz. Na szczęście nie widział, że się w niego wgapiała jak ciele w malowane wrota. - To ja cię przepraszam.

Tym razem to on się jej przypatrywał przez chwilę, dłuższą chwilę.

Ola odchrząknęła speszona, a on momentalnie spuścił wzrok i zaczerwienił się delikatnie.

- Piter jestem. - wyciągnął swoją wielką rękę w jej stronę i uśmiechnął się.

- Ola. - podałaś mu rękę, która była o wiele mniejsza i drobniejsza.

- Nie wiesz może, czy ktoś tutaj pracuje na recepcji? - zadał jej pytanie, które go nurtowało przez cały czas.

- Znowu nikogo nie ma? - zapytała ze śmiechem.

- Żywej duszy.

- Chodź za mną.

Ruszyli razem korytarzem w stronę recepcji, idąc ramię w ramię. Każde z nich myślało o czym innym, ale cisza nie trwała długo.

- Wiesz, przyjechaliśmy godzinę temu, a w recepcji nikogo nie było.. - i tutaj plasnął się otwartą dłonią w czoło. - Przecież ty nas nie znasz!

- Znam, znam.. - westchnęła cicho dziewczyna.

- Znasz? - zapytał zaskoczony.

- Nie bądź taki zdziwiony. Kiedy się ogląda mecze, to czasami można zauważyć. - wyszczerzyła się w jego stronę.

- Przepraszam. Nie chciałem cię urazić.. - przerwał na chwilę i podrapał się po głowie. - Jesteś chyba jedyną osobą która mnie zna, wie kim jestem i nie chce autografu! - wyszczerzył się w jej stronę, zadowolony z tego co powiedział.

- A kto powiedział, że nie chcę? - mina mu zrzedła. - Zapomniałam zabrać ze sobą zeszyt z markerem. Chociaż.. zeszyt nie byłby potrzebny. Autograf na przedramieniu to jest coś! Nie umyłabym się do końca życia! - puściła mu oczko i ze śmiechem szła dalej.

- Ej! To nie jest śmieszne.. - wyżalił się Piter.

- Naprawdę są osoby. które tak mówią? - spytała z niedowierzaniem, odwracając się twarzą do niego.

- Noo..

- I naprawdę się wtedy podpisujecie?

- Noo..

- I lubicie takie hotki?

- Noo.. Nie! Nie! Nie lubimy.

- Aha. - pokiwała głową z politowaniem. - Faktyczne jesteś cichy, Pit. Choć jeszcze przed chwilą, gdy myślałeś, że nie żyję, nie powiedziałabym. - powiedziała wesoło.

- Spanikowałem. - rzekł i uśmiechnął się rozbrajająco.

- Chodź, pokażę ci sztuczkę.

- Jaką sztuczkę?

- Zobaczysz. - uśmiechnęła się tajemniczo i ruszyła w stronę recepcji.

Otworzyła drzwi i znieruchomiała.

- Ojacieżpierdzielę.

- Co? - zapytał stojący za nią Piotr.

- Za dużo siatkarzy na raz. - stwierdziła, a Pit roześmiał się szczerze, dodając jej tym samym odwagi.

Wzięła dwa oddechy, a potem wkroczyła pośród dwumetrowych facetów, o wielkich barach i niesamowitej sile.

- Panowie! - zawołała na całe gardło, ale straciła rezon, gdy kilkunastu siatkarzy zwróciło na nią wzrok. - Odsuńcie się!

Zrobili jej miejsce, rozsuwając się na dwie strony i pozostawiając pusty środek.

- A teraz patrz. - zwróciła się do chłopaka za nią, a potem rozpędziła się i wskoczyła na wysoki blat. Nie było to dla niej wielką przeszkodą, w końcu jest lekkoatletyczką. Spokojnie zeskoczyła po drugiej stronie i zajęła miejsce w fotelu przy komputerze.

- Zapraszam. - gestem wskazała przed siebie i z uśmiechem na twarzy obserwowała tworzącą się kolejkę.

Rozdzielała im pokoje z wprawą, bo od czasu do czasu przesiadywała tutaj z Mańką, więc podłapała trochę.

Kolejka szybko się zmniejszała i w końcu doszła do ostatniej osoby, którą okazał się Piotr.

- Proszę. Pokój numer 312. Trzecie piętro. Korytarzem w prawo do windy.

- A ty, na którym piętrze mieszkasz? - zapytał chłopak.

- Na trzecim.

- Serio?

- Serio, serio. Powiem ci nawet, że jesteśmy sąsiadami. - uśmiechnęła się do niego, a potem zatwierdziła zmiany w komputerze, wyłączyła go, a potem napisała na kartce, że to ona przydzieliła siatkarzom pokoje i przylepiła na ekranie monitora.

- Jeszcze tu jesteś? - zapytała, widząc Piotra stojącego w tym samym miejscu.

- Czekam na ciebie. Jestem gentelmenem i cię odprowadzę. Muszę mieć pewność, że nie masz wstrząśnienia mózgu, czy coś.

- Czuję się świetnie, ale dziękuję.

Wyskoczyła zza lady i poszła razem z Piotrem. Doszli do windy.

- Ja schodami. - powiedzieli oboje w tym samym czasie.

Popatrzyli na siebie, a potem śmiejąc się ruszyli po stopniach na górę.




____________________________


I jak? Spodziewałyście się, czy raczej nie??

Wczułam się w rolę na meczu i zdarłam sobie gardło, ale muszę przyznać, że było warto! Już tylko czekam na następną okazję!
:DD

7 komentarzy:

  1. A ja nadal nie wiem kim była ta dwójka chłopaków.. ;o Albo coś mi mózg zamula, albo to tutaj nie pisze... ;d
    Jak na początku ten KTOŚ zaczął tyle nawijać to byłam bliska stwierdzenia, że to nie Piter... Naprawdę! Jeszcze nigdy nie słyszałam/czytałam, żeby tak nawijał. :D
    Fajny rozdział i miło się czytało. ;>
    I jeszcze to "Ja schodami." -Jaki zbieg okoliczności! ;D
    Zdarłaś sobie gardło powiadasz?.. Znam ten ból, ale czego się nie robi dla swojej ulubionej drużyny? ;) A przy jakim meczu?.. Bo ostatnio tego tyle,że głowa mała!. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale powinno się wszystko wyjaśnić :)
      Piotr lekko się zestresował i sam chyba nie wiedział co robi, ale potem już mu się troszeczkę poprawiło.
      A na meczu byłam w Bielsku. Grało Jastrzębie i BBTS ^^
      :**

      Usuń
    2. Jak mniemam kibicowałaś Jastrzębiu?... ;>

      Usuń
    3. Pochodzę z okolic Bielska i kibicowałam tutejszemu BBTS-owi, ale moje serducho należy całkowicie do Jastrzębia, także byłam rozdarta i cieszyłam się z każdego punktu zdobytego przez jednych i drugich. ^^

      Usuń
    4. A więc dlatego Jastrzębski się tak męczył z BBTS-em. :D Nie no, żartuję. To musi byc naprawdę trudne zadanie, żeby wybrać jedną drużynę. Ja mam to szczęście, że jedyną miejscową drużyną jest Resovia. <3
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  2. Hahaha... Piotrek jakiego słowotoku (tak to się pisze?) dostał, ahaha.. aż ciężko uwierzyć, że tutaj chodzi o naszego CICHEGO Pita :d
    Więc nareszcie doczekałam się momentu, kiedy Ola spotyka wreszcoe siatkarzy. Oj, chyba akcja się zacznie rozkręcać! :3

    Pzdr + zapraszam na coś nowego :
    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak.. CICHY JEDNAK NIE JEST CICHY?? hehe
      A akcja rzeczywiście nabierze tempa.
      :**

      Usuń