20 grudnia 2013

walcząc z samym sobą. [ III ]


Szczęście jest blisko nas, ale jest ulotne. Trzeba się nauczyć, jak zatrzymać je na dłużej.



Szła ulicami Kielc rozglądając się dookoła i próbując zapamiętać wszystkie szczegóły tego miejsca. Za niedługo wyjedzie i była pewna, że będzie jej brakować miasta. Spędziła w nim dziewiętnaście lat swojego życia i zapamiętała je jako bardzo szczęśliwe. Miała wszystko, co mogłoby się jej zamarzyć.

Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek telefonu.

- Halo?

- Olka, gdzie ty się podziewasz? – Igor upomniał delikatnie córkę. – Andrzej przyszedł. Czekamy na ciebie.

- Dobrze tato. Za chwilę będę.

Rozłączyła się i szybszym krokiem zmierzała w stronę domu, a na jej twarzy królował uśmiech.
Kilka minut później była pod domem. Weszła po schodach, przeskakując po dwa stopnie na raz, i wpadła do salonu.

- Jestem! Cześć Andrzej. – podeszła do swojego trenera i przytuliła go, a potem usiadła na pustym miejscu przy stole..

- Skoro jesteśmy już w komplecie, zacznę od początku, dobrze? – nie czekając na odpowiedź, kontynuował.
- Nie miałem szans, by zarezerwować halę tutaj w Kielcach, o czym bardzo dobrze wiecie, więc musiałem coś wykombinować. Wziąłem pod uwagę, że musimy zaczynać prawie że od nowa i poświęcać więcej czasu na trening. Gdybyś została w Kielcach, ciągle by cię coś rozpraszało, a to nam nie pomoże. Takie odcięcie się ma zalety i wady, ale musimy spróbować. Wybór padł na Spałę, co raczej nikogo nie zaskakuje.

- Przejdźmy do konkretów. Kiedy wyjeżdżamy i na jak długo?

Andrzej uśmiechnął się. Zauważył, że Ola jakby odżyła. Miała dużo energii i chciała już zacząć się przygotowywać. Dlatego właśnie uwielbiał z nią pracować.

- Spokojnie. Wyjeżdżamy za tydzień. Ty musisz skończyć rehabilitacje, ja muszę jeszcze załatwić parę formalności. Za tydzień zbieramy manatki i jedziemy do słynnych spalskich lasów.

- Transport? – zapytał Igor.

- Pojedziemy moim autem. – odparł Andrzej. – Może nie jest to zbyt ekonomiczne, ale zdecydowanie szybsze. Poza tym, własne auto na pewno się przyda.

- Racja. Z tego co wiem, Spała jest mała i nie ma tam zbyt wielu udogodnień.

- Poradzimy sobie. – zapewniła Ola. – Ile tam zostajemy?

Andrzej uśmiechnął się tajemniczo. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Ola kocha siatkówkę. Nie raz, nie dwa musieli przekładać treningi na inne godziny lub inne dni, bo akurat szedł jakiś ważny mecz. „No proooszę!! Nie mogę tego przegapić!”. Zawsze się zgadzał, bo sam lubił oglądać poczynania chłopaków. Nie był zagorzałym kibicem, nie znał wszystkich nazwisk, nie śledził wyników, ale gdy już oglądał mecz, kibicował ze wszystkich sił. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce.

- Od początku maja do końca sierpnia. – oznajmił i dokładnie obserwował reakcję dziewczyny. Otworzyła szeroko oczy, kompletnie zaskoczona, a potem cieszyła się jak dziecko.

- Tak! – wykrzyknęła na głos, po czym wyciągnęła telefon i szybko coś na nim wystukiwała. – Przepraszam, muszę zadzwonić. – wstała i pędem pobiegła na górę.

- O co chodzi? – zapytała zdezorientowana Agata.

- Ola będzie przebywać w tym samym miejscu i czasie, co siatkarze. – wyjaśnił jej Igor.

- Naprawdę? – była zdziwiona, ale cieszyła się. Jej córka jest szczęściarą. Sama chciałaby poznać tych chłopaków, którzy dostarczają im, kibicom, tyle emocji.  – Będę musiała z nią przeprowadzić poważną rozmowę. – rzekła poważnie, jednak delikatny uśmiech wpłynął na jej wargi.

- Przecież jest dorosła, sama może o sobie decydować. – powiedział Igor.

- Andrzej?

- Tak, Agatko?

- Będziesz jej pilnował, prawda?

Andrzej uśmiechnął się w duchu. Nie wiedział, czy sprosta wyzwaniu. Wiedział, że jak Olka coś postanowi, to amen, ale z drugiej strony miał do niej zaufanie. Wiedział, że nie będzie się zachowywać nachalnie ani głupio w stosunku do siatkarzy, bo to nie jest w jej stylu.

- Pewnie, że tak.

Tymczasem Ola dzieliła się informacjami z Sabiną i obie cieszyły się jak głupie, choć jeszcze niedawno jedna z nich podchodziła bardzo sceptycznie do wizji spotkania z siatkarzami.

- Sabina?

- Tak?

- A co będzie, jeśli oni pomyślą o mnie, jak o głupiej, napalonej hotce?

- Nie martw się, nie pomyślą tak.

- Skąd ta pewność?

- Bo nie znam żadnej hotki, która podejmowałaby decyzję o tym, dla kogo punkt, nim zrobi to sędzia, siedząc przed telewizorem i wrzeszcząc jak wariatka „sędzia kalosz!”, gdy ten się pomyli.

- Nie moja wina, że oni tak długo myślą nad tym, kto ostatni dotknął piłki. – powiedziała wesoło.


_______________


Przepraszam!
Czuję się wypalona w środku i nie potrafię stworzyć żadnej sensownej akcji w tym opowiadaniu.. Na razie jadę na rozdziałach, które pisałam wcześniej, ale to wiecznie trwać nie będzie.. Czekam na powrót weny, bo ostatnio mnie nie rozpieszcza.. ://

Przepraszam za wszelkie zaległości na Waszych blogach.. Postaram się wszystko nadrobić przez okres świąteczny..

Jeszcze raz przepraszam..


5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Ale ma dziewczyna szczęście. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem Andrzeja i Ola wróci do formy. Nie martw się wena wróci ;)

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział obsesyjnych: http://obsesyjni.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę miłej lektury, jak i wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam w zwyczaju porzucać rozpoczętych opowiadań, więc skończę je, ale czuję, że ono nie będzie takie, jak chciałam.. :/

      Rozdziały u ciebie już przeczytane i odpowiednio skomentowane :D
      Dziękuję serdecznie!! :***

      Usuń
  2. O kurczę.. w Spale z samymi siatkarzami!? Jak ja jej zazdroszczę, bardzo. Ale już chyba pisałam. Mam nadzieję, że Ola zapozna się tam z kimś, osiągnie jakieś sukcesy ^^
    Oj, nie masz za co przepraszać:* Wena odchodzi, ale później przychodzi :) Myślę, że i do Cb zawita ;>

    Pzdr :3
    + mój nowy blog; moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com [jak możesz, to zajrzyj]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką też mam nadzieję, że i do mnie zawita.. :))
      Wpadnę, kiedy będę miała troszkę czasu :DD
      :**

      Usuń
  3. Też tak czasami mam, że w samym środku siebie czuje ogromną pustkę, najlepszym lekarstwem na brak weny jest zdecydowanie czas. To on najlepiej wypełni tą pustkę i wena powinna przyjść w najmniej oczekiwanym momencie.

    Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne?

    Serdecznie zapraszam na 1 rozdział http://let-me-go1.blogspot.com/2013/12/primo.html

    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń