Pięć minut później usłyszałam, że ktoś biegnie, ale sama drżąc z zimna nie miałam siły, by zawołać. Gdy zobaczyłam, że Kuba ponownie zaczął się trząść, oddałam mu też sweter, zostając w samej koszulce.
- Kuba!!
Musimy wyjść z tego zaułka, inaczej Bartek stąd odjedzie. - przeszło mi przez myśl. Zaparłam się w sobie i ostatkiem sił,zdołałam się podnieść i przejść odcinek dzielący nas od oświetlonej drogi.
Kuba był ledwo przytomny z wycięczenia, dlatego bardzo mi ciążył. Na szczęście zdołałam wyjść i się nie przewrócić. Oświetliło nas światło ulicznej latarni, a ja wyczerpując wszystkie siły, zawołałam najgłośniej jak umiałam.
- Tutaj!
Upadłam na kolana, ale już po chwili poczułam jak ktoś zabiera z moich rąk Kubę, a potem podnosi również mnie. Nie wiedziałam kto, bo zalała mnie ciemność.
Pierwsze co usłyszałam, gdy się ocknęłam, było ciche pomrukiwanie silnika samochodu. Nie wiedziałam co się stało ani gdzie jestem. Uchyliłam odrobinę powieki, a kiedy żadne światło nie atakowało moich oczu, otworzyłam je.
Siedziałam na siedzeniu pasażera, przypięta pasami w samochodzie, który prowadził Bartek Kurek.
Bartek Kurek?!
Dopiero po upływie kolejnej minuty, przypomniałam sobie, że Kuba to przecież brat Bartka.
Jak mogłam nie zauważyć podobieństwa? - pytałam samą siebie. Ale fakt faktem, że Kubuś był cały zapłakany i drżał z zimna, a ja zastanawiałam się jak mu pomóc, a nie do kogo jest podobny.
- Co z Kubą? - zapytałam słabym, ochrypłym głosem.
Bartek spojrzał na mnie zdziwiony.
- Obudziłaś się. - uśmiechnął się do mnie. - Śpi z tyłu.
Odwróciłam się w tamtym kierunku, a widząc chłopca przykrytego kocem, zauważyłam, że sama jestem czymś okryta. Okazało się, że jest to kurtka Bartka.
- Dziękuję - powiedziałam wskazując na okrycie i uśmiechając się delikatnie.
- To ja dziękuję. - odpowiedział nie odrywając oczu od drogi. Był czymś zmartwiony, coś go trapiło, ale nie jestem odpowiednią osoba, której mógłby się zwierzać.
- Gdzie jedziesz?
- Do szpitala.
Spodziewałam się tego, ale co ja tam będę robić?
- Mogłeś mnie obudzić, zajęłabym się sobą.
- Żartujesz, prawda? - spojrzał na mnie. - Miałbym cię tam zostawić, kiedy się słaniałaś na nogach i zemdlałaś z wyczerpania, po tym jak uratowałaś mojego brata?
- Ale ja…
- Nic nie mów. Nie zostawiłbym cię tam.
Zamilkłam, zastanawiając się nad sensem jego słów. Na jego miejscu pewnie postąpiłabym tak samo, ale to nie znaczyło, że poczułam się lepiej.
Bartek zaparkował samochód na parkingu. Wysiadł i wziął na ręce brata, ja również wysiadłam, trzymając się mocno drzwi.
- Poczekaj. Zaniosę Kubę i przyjdę po ciebie. - powiedział i szybkim krokiem ruszył w stronę wejścia do szpitala.
Nie posłuchałam. Zrobiłam trzy głębokie wdechy i wydechy, a potem powoli, stawiając krok za krokiem doszłam do drzwi, akurat w momencie, gdy Bartek je otwierał.
- Wiedziałem, że nie posłuchasz. - powiedział tylko i podtrzymując mnie, prowadził w stronę sali numer jedenaście.
Na łóżku od strony okna leżał Kuba, przy którym już kręcili się lekarze. Upewnił się, że usiadłam, a potem pełnym zmartwienia wzrokiem patrzył na poczynania lekarzy. Kiedy podłączyli Kubie kroplówkę i podali dożylnie środki nasenne, trąciłam go łokciem. popatrzył na mnie, a ja palcem wskazałam lekarza stojącego na korytarzu z pielęgniarką.
- Zapytaj. - powiedziałam. To wystarczyło.
Potem i mną zajęli się lekarze i po kilku minutach walczyłam z sennością. Nie chciałam zasypiać. Musiałam czuwać.
Przegrałam walkę z lekami, ale zanim zasnęłam, poczułam na policzku czyjeś wargi i usłyszałam przy uchu cichy szept:
- Dziękuję.
___________
Jak już pisałam na RYCERZU koniec z copiątkowym dodawaniem. Systematyczność nie jest dla mnie! Mam tylko nadzieję, ze będę miała co dodawać i że nie będziecie musiały na rozdziały czekać :))
Dziękuję, że jesteście! :**
Przed chwilą wróciłam ze szkoły i od razu sprawdzam czy tu coś nowego i jest!♥
OdpowiedzUsuńO booosze..! :D Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że będziesz dodawać rozdziały, nie co piątek, tylko tak 'normalnie' ;D
A co do tego rozdziału, tooo... aawwwh! Zakochałam się w nim<3 Nwm dlaczego, po prostu strasznie mi się spodobał, a później zachowanie i słowa Bartka<3 Czekam co rozwinie się z tej znajomości, Karoliny i Bartka Kurka ^^
Pzdr :3 + Czekam na kolejny, mam nadzieję, że pojawi się tak szybko jak ten:*
Może nie tak szybko, ale na pewno nie w piątek! Heh :DD
Usuń:**
Ojeeeeeeeeeeeeeeeju ^^
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam trójeczki, więc mój mały wywód będzie tutaj. Dwa cudowne rozdziały. Nigdy nie wpadłabym na pomysł, że tak można to połączyć. Niesamowita wyobraźnia, chylę czoła.
Biedny Kuba, żal mi dzieciaka. Dobrze, że miał telefon bo to by było dopiero szukanie. Fajnie, że Bartek nie zapomniał o Karolinie. Nie mogę się już doczekać dalszych losów tych bohaterów.
Pozdrawiam cieplutko, Charlie
Dziękuję:**
UsuńNie potrafię, a przynajmniej na razie, robić z siatkarzy "tych złych".. Nie wychodzi mi to :)
Chyba mam wrodzoną manię idealizowania postaci.
:**
Ja bym chyba dała radę, cóż czas pokaże ;)
UsuńAle wierz mi, pracuję nad tym! :))
UsuńJuż nie mogę doczekać się efektów ^^
UsuńO jajku. Ten rozdział i poprzedni (przepraszam, że nie skomentowałam), ake był niesamowity. Tyle emocji które się przewinęły przeze mnie. Masakra. Cieszę się, że będziesz więcej dodwaać
OdpowiedzUsuńZapraszam na naiwność przedostatnią heroicznanaiwnosc.blogspot.com ( Co będzie z Łucja ? Czy umrze przez bolesne słowa Wojtka? Jak zareaguje sam przyjmujący ? Wszystkiego dowiesz się w rozdziale)
Pozdrawiam Anka