-NIE!!!....Nie, nie…!
W jednej chwili cała hala przestała dla mnie istnieć. Nie słyszałam jęku zawodu, szlochów, krzyków zawiedzionej publiczności. Nie interesowało mnie nic, oprócz jednego.
Siatkarze.
Nasi polscy cudotwórcy.
Jeszcze przed chwilą walczyli o każdą piłkę z przekonaniem, że mogą wygrać, mają jeszcze szanse…
A teraz leżą lub siedzą na boisku z zakrytą dłońmi twarzą.
Co czują?
Nie mogę tego wiedzieć. Ale wiem, jak ja się czuję.
Moje serce się zatrzymało, choć paradoksalnie dalej pracuje. Pękło na pół, choć ciągle trzyma się w kupie. Krew w moim obiegu przestała płynąć, a ja dalej żyję! To przecież niemożliwe! Ale tak jest. Nie jestem zła, nie jestem obużona, nie mam pretensji do nikogo, a jednak czuję smutek. Ogromny sumutek, który daje o sobie znać, utrudniając normalne oddychanie. Łzy spływają po moich policzkach, a ja nie jestem ich świadoma.
Skupiłam swój wzrok na jednej osobie. Osobie, która czuje swój smak porażki.
Bartek Kurek.
Nasz najlepszy przyjmujący leży na płycie boiska i w przepełnionym goryczą umyśle analizuje wydarzenia, które rozegrały się lub właśnie się nie rozegrały przed paroma sekundami.
Moje okaleczone serce atakuje mocna dawka bólu, gdy patrzę na twarze zawodników, na których maluje się załamanie. Wszyscy mają świadomość porażki jaką ponieśli jako drużyna, choć każdy z nich będzie się obwiniał osobno.
Serce mnie boli, gdy na nich patrzę, bo oni, ci wspaniali siatkarze, którzy mają niebywale wielkie serducha i którzy są po prostu zwyczajni w swojej chwale, przeżywają właśnie teraz dramat.
Wiem, że się z tym uporają, jedni lepiej, drudzy gorzej, ale blizna po skruszonych nadziejach pozostanie do końca.
Poczułam, że ktoś szarpie moim ramieniem. Spojrzałam w górę i zobaczyłam moja starszą siostrę, która stała nade mną ze złością wymalowaną na twarzy.
- Wstawaj, wracamy.
Rozkazy, znowu rozkazy. Co ja jestem jakiś trenowany pudel? Czy zawsze muszę robić to, czego oczekują i chcą ode mnie inni?
Nie. Nie muszę i nie mam takiego zamiaru.
- Idź sama. Ja zostaje.
- Co? - moja odpowiedź całkowicie ją zdziwiła. Od kiedy to zawsze potulna Kinga, się sprzeciwia? A zdziwię cię siostrzyczko, bo mam dość życia w cieniu. Mam dość bycia wykorzystywaną i pomiataną nawet przez własną rodzinę. Mam dość szantażowania mnie, bo wszyscy dobrze wiedzą, że siatkówka zajmuje stałe pierwsze miejsce w moim życiu. Niestety w moim życiu są tylko ludzie, którzy każdą prawdę potrafią wykorzystać przeciwko tobie. Chcą mieć posprzątany dom? Wystarczy tylko oznajmić “białej” owcy, że nie pójdzie na mecz, jeśli dom nie będzie błyszczał.
Ale wiecie co?
To koniec. Koniec mojej uległości. Porażki jednak czegoś uczą. Mnie nauczyły, że trzeba stawić czoła wszystkiemu w życiu, nie patrząc w dół.
- Zostaję.
- Rodzice nie będą zadowoleni, gdy o tym usłyszą. - Kpiący uśmieszek wypłynął na jej wargi, ale widziałam go już tyle razy, że nie zrobił na mnie wrażenia.
- W takim razie nie usłyszą.
Odwróciłam głowę w kierunku boiska, a mój wzrok przyciągnął Bartek, który ściągnął z siebie koszulkę meczową i rzucił nią w publiczność, nawet nie chcąc patrzeć na reakcję fanów.
Moja pierwsza myśl?
Tylko nie to.
________
Zdaję sobie sprawę, że ta historia jest inna niż te dotąd. Ale postanowiłam ją opublikować, bo pisałam ją pod wpływem wielkich emocji. I własnie przez wzgląd na te uczucia u odczucia, dodaję..
Zapraszam na RYCERZA!!
Czytasz = komentuj!
Zapraszam na RYCERZA!!
Czytasz = komentuj!
Po tym meczu, czułam się jak Kinga. Takiej rodziny nie zazdroszczę, to naprawdę paskudne, jak ktoś tak robi. Rozdział fajny i czuję, że historia też będzie fajna. Już nie mogę doczekać, się następnego odcinka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Charlie ;*
Dziękuję..
UsuńRodzina jak rodzina, czasem trzeba walczyć o swoje. Czasem pomiatamy ludźmi,których kochamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy..
:)
Strasznie szkoda mi naszych siatkarzy... i Bartka :( Ale ten rozdział jest świetny! Aż kipi emocjami :)
OdpowiedzUsuńCzekam już na następny! Btw, zapraszam do siebie: http://prawdziwiekochasietylkoraz.blogspot.com/
Mi też ich strasznie szkoda, ale co się stało, to się nie odstanie i trzeba żyć dalej.
UsuńMam taką cichą nadzieję, że ten sezon, a może i kolejne spędzone w Lube pomogą Bartkowi nie tylko w osiągnięciu fenomenalnej formy, ale i takiego spokoju w grze, której czasem brakuje.. :)
Zapraszam częściej, a ja również do cb zajrzę za niedługo:]
Dziękuję:**
... Jest mi brak słów.. o.O To co tu napisałaś FACK! Opisałaś uczucia tak wzruszające i w ogóle..Klasyk jakiś <3
OdpowiedzUsuńCholernie jestem ciekawa co dalej będzie ;s
Buźka ;)
Heh klasyk? Serio?
Usuńwooow..O.o
hahah wydaje mi się, że po prostu w tym rozdziale opisałam swoje własne odczucia po meczu, a że to był taki bolesny cios, to chyba każdy kto oglądał wie..
W następnych częściach właśnie tego może zabraknąć.. Tych emocji, bo rozdziały były pisane już po tym, jak ochłonęłam..
Dziękuję:***
Matkoo.. zgadzam się z komentarzem wyżej.. KLASYK jakiś! Tak świetnie opisałaś wszystkie te emocje, że nwm co mam powiedzieć, a raczej napisać ;p Hmm.. co do Kingi, to dobrze że sprzeciwiła się siostrze, postawiła na swoim ;)) Czekam na dalsze części, bo powiem Ci, że wszystkie poprzednie historie były MEGA, ale to jakoś najbardziej mnie zaintrygowało.. Bartek Kurek?? Nie mogę się już doczekać piątku! ^^
OdpowiedzUsuńPzdr :3
Dziękuję:**
UsuńJestem ciekawa, czy dalsze losy cię zaskoczą, czy może jednak nie.. heh ale nie powiem nic więcej :D
Boże... Czułam się jak Kinga trochę na tym meczu, tyle, że ja po nim klęczałam na jasnym dywanie w salonie przed telewizorem płacząc sobie w ręce. Samotność ( bo rodzice, a dokładniej tatuś-kibic w pracy) to coś okropnego. Bardzo okropnego. Dobrze, żę Kinga przeciwstawiła się siostrze. Masz racje czasami pomiatamy, bądź jesteśmy pomiatani jakoś tak bezwiednie. Bezwładnie. Niechcący robiąc innym bolesne rany ducha.
OdpowiedzUsuńDodatkowo strasznie zaintrygował mnie główny bohater, czyli Siurek. Faktycznie on chyba jako jeden zawodnik z wielu przeżył zewnętrznie, ale wewtnętrznie też porażkę na Mistrzostwach, ale mówili, że co nas nie zabije to nas wzmocni więc z naszą Reprezentacją bedzie jeszcze dobrze. Musi. koniecznie.
Zapraszam na naiwność 6 - http://heroicznanaiwnosc.blogspot.com/
Pozdrawiam Anka
Ja nie płakałam, nie umiałam, raczej z zasady duszę wszystko w sobie.. Jednak ten stan otępienia, to było coś okropnego.. Nie mogłam zasnąć, a następnego dnia w szkole chyba każdy nauczyciel zauważył, że odpływam.. :/
UsuńTrzymam kciuki za Naszego Montejada:PP Lube w końcu to nie byle jaki klub :)
Wpadnę za niedługo i dziękuję bardzo:**
normalnie wszystkie uczucia wróciły z tych porażek... Docierasz do ludzi swoimi historiami i to jest naprawdę wartościowe. Niby z pozoru prostymi,ale jednak umiesz stworzyć z tego coś oryginalnego. Zazdroszczę Ci Dziewczyno!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego piąteczku <3
Dziękuję..:*
UsuńNie wiem, czy to co piszesz jest prawdą. Ja patrzę na każdą historię krytycznym okiem autorki i czasami wydaje mi się, że nie powinnam pisać, a potem wchodzę tutaj, widzę tyle pozytywnych komentarzy i po prostu czuję, że mogę wszystko :)
Dziękuję Wam wszystkim jeszcze raz! :**
Dziękuje za link do Twojego bloga. Opowiadania są świetne! A ta historia zapowiada się równie ciekawie. Mam nadzieje, że kolejny nie długo. Gdybyś mogła mnie informować o nowym rozdziale była bym bardzo wdzięczna
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna
Cieszę się, że ci się podoba!
UsuńOczywiście będę cię informować :*
Dziękuję i pozdrawiam ^^
jejku przeczytałam to i bardzo mi się podoba <333
OdpowiedzUsuńjuz nie moge sie doczekać następnej części :*
pisz szybko ;3