25 października 2013

pamiętnik niespodziewanego uczucia. [ IV ]

 Odłożyłam brulion i długopis na stałe miejsce w szufladzie komody stojącej przy łóżku. W gruncie rzeczy nie wiem, dlaczego powrót do Nysy obudził te wszystkie wspomnienia. Wydawało mi się, że będąc we Włoszech uporałam się już z przeszłością. 

Nysa.
Kiedy tylko przekroczyłam granicę tego miasta, poczułam się jak w domu. Chociaż zmieniły się budynki, ulice i widoki, znałam je jak własną kieszeń. To tutaj dorastałam, stąd się wyprowadziłam z rodzicami, gdy miałam piętnaście lat, to tu wróciłam po zakończeniu studiów i praktyce w najlepszej kancelarii w Rzeszowie. Spędziłam tu prawie dziesięć lat, a potem znowu wyjechałam i znowu wróciłam. 

Coś ciągle mnie tutaj ciągnęło, a ja nie potrafiłam się temu oprzeć. 
Już trzy długie miesiące minęły odkąd wróciłam z Bolonii, a moje życie wróciło do normy. Do tej normy, zanim poznałam pewnego siatkarza.

Nie mam już z nim kontaktu. Tamtego dnia, gdy Marcelina miała wypadek, wyszedł z domu, a ja zrozumiałam, że zawsze będę tą drugą. Dlatego właśnie spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam. Nie było to przesadnie mądre z mojej strony, ale to był impuls. Działałam pod wpływem emocji, a wiadomo, że uczucia to zły doradca. Z perspektywy czasu zmieniłabym parę rzeczy. Po pierwsze nie wyjechałabym bez słowa, a po drugie porozmawiałabym szczerze z Bartkiem i dopiero wtedy podejmowałabym decyzje. 

Żałowałam wielu rzeczy w życiu, ale nigdy nie żałowałam, że poznałam Bartka. Chwile, które z nim spędziłam były najlepszym okresem w moim życiu
Zakończyłam bezsensowne wspominanie przeszłości i położyłam się do łóżka. Otuliłam się szczelnie kołdrą, bo styczeń w tym roku był bardzo mroźny i zasnęłam, gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki. 

Następnego dnia obudził mnie alarm budzika, który szybko wyłączyłam. Wstałam i zaczęłam się przygotowywać do kolejnego dnia w kancelarii adwokackiej, gdzie siedzi się osiem godzin przy biurku i uzupełnia wszelakie dokumenty. Nie to, żebym się żaliła, bo ja naprawdę uwielbiam swój zawód, jednak jest on troszkę męczący.  

Zjadłam śniadanie, umyłam zęby, poprawiłam makijaż i mogłam wychodzić. Przemierzając ulice Nysy, zastanawiałam się, jak to jest, że będą adwokatem pomogłam wielu ludziom przejść przez ich problemy, a ze swoimi nie mogę się uporać.
Najciemniej zawsze pod latarnią.

Weszłam do budynku, ściągnęłam płaszcz i czapkę, a potem udałam się w kierunku swojego gabinetu. Zanim jednak do niego weszłam, moja sekretarka powiadomiła mnie, że czeka tam na mnie klient. 

To dziwne, przecież z nikim się nie umawiałam.

Niewzruszona weszłam do gabinetu, ale cała moja pewność siebie wyparowała w chwili, gdy zobaczyłam ciebie. 
Pierwszy raz od ponad dwóch lat.

_________________________

Krótko.
Wiem i przepraszam.. W mojej głowie ta historia kończyła się trochę inaczej, ale w miarę pisania się pozmieniało..
 
Tak jak poprzednio proszę o pozostawienie opinii.
Proszę, komentujcie.. :)

7 komentarzy:

  1. Podoba mi się jak piszesz, podoba mi się wszechobecny czarny, podoba mi się główny bohater dosłownie wszystko mi się podoba ;) Lubię poczytywać coś bardziej refleksyjnego i takiego hmm... innego, dlatego na pewno jak będe miała czas będę wpadać. Pozdrawiam ciepło, bo na dworze już trochę chłodno <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :*
      Oczywiście zapraszam w każdy piątek.
      Pozdrawiam.. Również cieplutko:*

      Usuń
  2. O matko bosko przenajświętszo! :D Poprzedni rozdział był... wiesz, nawet nie potrafię go za bardzo opisać. Był niesamowity, a ja czytałam go z rozdziawioną gębą, bo tak podkręcasz dramaturgię, że czytelnik po prostu nie wie, co ma ze sobą zrobić! a teraz... teraz on wraca, po dwóch latach, odnajduje ją... Przeczuwam najbardziej niezręczny moment we wszechświecie! :) I nie mogę się doczekać, jak ty to dalej rozwiążesz. A opowiadania już tak mają, że kiedyś tam wymykają się spod kontroli, ale zawsze wychodzi na to, że mimo tego, że nie jest do końca tak, jak się zaplanowało, to wychodzi nawet lepiej. Ja czasem w środku nocy budzę się z pomysłem na "coś", zapisuje, a gdy się budzę to robię to zupełnie inaczej :)
    I dziękuję Ci ogromnie za komentarz na moim blogu. Szczerze mówiąc, jak go przeczytałam, to trochę mnie zamurowało! :D będę tu wpadała w każdy weekend! :)
    a jeśli miałabyś chwilę, to u mnie pojawił się nowy rozdział- un-poco-de-amor.blogspot.com
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jak ja mam to zrobić?? Dobra głęboki wdech i wydech..
    Proszę tylko nie linczuj! :)
    Tak jakby to już koniec tej historii i zostawiam Was wszystkich z uczuciem niedosytu?, niepewności?..??
    Pocieszenie jest takie, że każdy może ułożyć dalsze losy tej dwójki według swojego pomysłu, bo ja chyba nie wiedziałabym jakie będzie najlepsze rozwiązanie.. :)
    ^^ Widzę mój komentarz w stylu "Proszę księdza! Proszę księdza! Napisałam dla księdza kazanie!" :DD się spodobał.. Ciesze się i również dziękuję:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale byłam w kinie i przed chwilą dorwałam się do laptopa i jestem! :]
    Matko, już tyle razy Ci to pisałam, ale napiszę raz jeszcze : 'PISZESZ ŚWIETNIE!' A skoro to już koniec tej historii, to czekam na następne, równie dobre jak ta oraz poprzednie :)) Ehh, tak jak napisałaś.. czuję 'lekki' niedosyt, bo nwm jak to się w końcu skończyło. Wrócili do siebie, zostali tylko przyjaciółmi!?! Czy jeszcze jakaś inna wersja? XD No nic, czekam na nowe opowiadania i jak coś zaczniesz, to od razu info do mnie!! :P Heh.. a teraz idę czytać twój drugi blog! ^^

    Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh.. Cóż w mojej głowie jest taki pewien scenariusz:
      Dziewczyna wpuszcza przyjmującego do środka, wysłuchuje go, ale nie daje się kolejny raz nabrać na puste słowa. Wyprasza go, bo sama nie wie, co zrobić: wybaczyć? odrzucić? nie dopuścić ponownie do swojego serca i zaproponować banalną przyjaźń?.
      Potrzebuje czasu.
      W ciągu kilku następnych tygodni Bartek nie daje jej o sobie zapomnieć. Dzwoni, wysyła sms'y, odprowadza do domu i zachowuje się jak najlepszy przyjaciel.
      W końcu nadszedł odpowiedni czas, a Bartkowi zostały wybaczone wszystkie winy. Musi tylko kolejny raz pokazać, że mu zależy.

      Takie moje wyobrażenie..
      Dziękuję i pozdrawiam:**

      Usuń
  5. Historia była naprawdę świetna. Wiem jak ciężko jest gdy ta koncepcja opowiadania zupełnie Ci się zmienia. Ja sama się teraz z tym męczę. Miałam napisane kilka rozdziałów do przodu ale zachciało mi się zmian i zaczynam pisać je na nowo.
    Zapraszam do siebie na kolejny na jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń