20 września 2013

ofiara ostatniej szansy. [ III ]

Dla niej zaczął się kolejny nowy dzień, który niczym nie wyróżni się na tle pozostałych. Obudzi się, zje śniadanie, ubierze, pójdzie do pracy, potem wróci do domu, zrobi sobie herbatę, trochę popracuje, przeczyta wiadomości na internecie, zastanowi się, czy zadzwonić do rodziców, ale jednak odrzuci ten pomysł, a zamiast tego oglądnie film na DVD, zje kolację, która będzie się składać z kanapek z serem żółtym i pomidorem, odświeży się, przebierze w wygodne ciuchy, włoży buty, zabierze torebkę z dokumentami, telefonem i portfelem, pójdzie do jednego z pobliskich klubów, wypije słabego drinka, przetańczy pół nocy, odgoni się od napalonych idiotów, wróci do domu, wykąpie się, przygotuje do pracy i pójdzie spać, a następnego dnia znów obudzi się, zje śniadanie i powtórzy wszystkie te czynności od nowa.
Wracała z pracy, kiedy dostrzegła siedzącego na pobliskiej ławeczce mężczyznę. Wydawał jej się znajomy. Był młody, wysportowany, miał krótkie blond włosy. Spotkała go już, ale nie wiedziała kiedy i gdzie.
Przykuł jej uwagę, ponieważ miał ze sobą wielką sportową torbę. Była ciekawa, czy coś trenuje, czy nosi ją ze sobą dla szpanu, jednak nie podeszła do niego. Odwróciła od niego wzrok i ruszyła w kierunku swojego mieszkania.

*
Widział ją.
To musiała być ona, bo nikt inny nie porusza się w tak charakterystyczny sposób. Nikt inny nie ma w sobie tak wiele wdzięku i lekkości.
Kiedy odwrócił wzrok w jej stronę, wydawało mu się, że ona na niego patrzyła. Jednak nie dopuszczał takiej myśli do siebie, bo jak ktoś taki jak ona, może patrzeć na kogoś takiego jak on?
Spuścił głowę i zastanawiał się co teraz ma zrobić. Chciał ją poznać, porozmawiać, a teraz wie, że nie była tu tylko przejazdem, dlatego nadzieja na nowo w nim zagościła. Nie wiedział, czy powinien czekać, aż znów na siebie wpadną na mieście, czy może próbować ją odnaleźć teraz, czy może spróbować w klubie?
Ta ostatnia opcja wydała mu się najlepsza, dlatego ruszył swoje, zmęczone po treningu, cztery litery i poszedł do mieszkania. 

*

Wesoły nastrój, który opanował ją, gdy zobaczyła chłopaka w parku, wyparował z niej, kiedy zadzwoniła do niej jej matka.
Nie widziała jej od prawie roku, kiedy to pokłóciła się z nią i z ojcem, że nie zostanie lekarzem tak, jak to już jest od pokoleń w jej rodzinie. Nie odziedziczyła po ojcu tej smykałki i biologia zawsze szła jej opornie. Niby nie było to nic wielkiego, bo o czym tu się uczyć na biologi? O człowieku i o zwierzętach, a przecież z tym spotyka się na co dzień. 
Od zawsze marzyła, że zostanie w przyszłości zawodową tancerką, więc kiedy jej marzenia zostały przekreślone, a ona wciąż nie wykazywała chęci do nauki medycyny, jej matka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, co skończyło się wielką draką. 
Od tamtej pory wysyłają sobie tylko nawzajem kartki świąteczne i nic więcej. Ona poszła swoją drogą, skończyła studia, zaczęła pracę i radzi sobie, a jej rodzice prawie o niej zapomnieli i nie szukali z nią kontaktu. 
Aż do teraz.
Odebrała, starała się nie krzyczeć, ale w końcu nie wytrzymała i rozłączyła się, tak po prostu.
Humor jej się zepsuł i nie miała na nic ochoty.
W końcu postanowiła.
Zadzwoniła do szefa i wyjaśniła sytuację, ale jest on wyrozumiałym człowiekiem, więc nie miała się o co martwić.
Odwołała spotkanie ze swoją jedyną prawdziwą przyjaciółką.
Spakowała walizki. A potem wyszła z mieszkania, zamykając je na cztery spusty.

1 komentarz:

  1. Hmm.. ciekawe, jak potoczą się dalsze losy tancerki i tego sportowca. + Strasznie mnie ciekawi kim on jest.. :]
    Pzdr :3 I kiedy następny?

    http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/ - NOWE WPISY :D ZAPRASZAM :]

    OdpowiedzUsuń