On jest chłopakiem, który nigdy nie uważał się za kogoś lepszego. Ciężko pracuje na sukces, a to przynosi efekty. Nie lubi marnować czasu na zabawę, bo nie czuje się pewnie wśród tłumów ludzi, którzy nie przejmują się niczym. Jest typem samotnika, jednak często spotyka się z przyjaciółmi. Nie jest łatwo zdobyć jego zaufanie, jednak kiedy ktoś już to osiągnie, może być pewny, że się na nim nie zawiedzie.
Lubił spędzać swój wolny czas z rodziną, na spacerach ze swoim labradorem lub w zaciszu własnego mieszkania z dobrą lekturą i kubkiem ciepłej, smakowej herbaty bądź kakao. Był szczęśliwy w swoim życiu, jednak czuł, że czego brakuje. Nie wiedział czego.
Kolejka ciągnęła się w nieskończoność, jednak on się nie zraził. Czekał cierpliwie, chociaż wątpliwości szarpały nim od środka, niczym głodne zwierze swoją ofiarę. To nie jego miejsce, nie powinien był tu przychodzić, jednak nie zrezygnował. Pragnął udowodnić sobie, że potrafi się bawić.
Zajął miejsce przy barze i z miejsca zamówił jeden z najmocniejszych drinków, którego łyk rozlał się po jego ciele, powodując przyjemne ciepło i drapanie w gardle. Nie był przyzwyczajony do spożywania alkoholu i nie miał w tym wprawy. Z resztą nie przyszedł po to, by się upić i zamiast wyjść, wytoczyć się z klubu. Przyszedł by spróbować się rozerwać, zapomnieć o wszelkich troskach i osunąć się w bezpieczne ramiona zabawy.
Nie przemógł się, by iść na parkiet. Nie umiał tańczyć, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo nigdy nie próbował. Ci wszyscy ludzie peszyli go i bał się, że go wyśmieją.
Może i jego przekonania nie były prawdziwe, ale życie nauczyło go, że nigdy nie można być czegoś stu procentowo pewnym.
Rozglądał się po całym pomieszczeniu i zobaczył bawiącą się grupkę osób, które były stanowczo za młode, by tu wejść, przynajmniej dwóch facetów, którzy stali oparci o ścianę i nie sprawiali wrażenia, że przyszli się tu wyszaleć, kilka par, które stanowczo powinny sobie zarezerwować pokój w pobliskim hotelu..
Mógłby tak wymieniać w nieskończoność, ale jego wzrok spoczął na dziewczynie, która tańczyła tak pięknie, jakby zamiast dotykać ziemi, się nad nią unosiła. Sprawiała wrażenie całkowicie odizolowanej od reszty ludzi. Była tylko ona i muzyka. Jej ruchy były pełne energii i pasji, a on nie mógł od niej oderwać oczu.
Zaintrygowała go.
Kiedy na nią patrzył, uśmiech sam cisnął się mu na usta. Siła, która od niej promieniowała, sprawiła, że zebrał się za odwagę i postanowił ją poznać. Chciał wiedzieć, że jeszcze kiedyś się spotkają. Będą mieli okazję się poznać i ze sobą porozmawiać.
Odwrócił się w kierunku barmana, by zapłacić za swojego drinka, ale kiedy to uczynił i chciał ją odnaleźć, spostrzegł, że nigdzie jej nie ma. Zerknął na swój zegarek. Była już północ.
Jak w bajce. Kopciuszek zniknął, gdy zegar wybił dwunastą w nocy, zostawiając po sobie jedynie pantofel. Ona nie miał tego szczęścia i nie został posiadaczem jej osobistej rzeczy, jednak wiedział, że jej taniec i ją samą zapamięta na długo.
Nie no.. pisz o kogo chodzi w tych opowiadaniach, bo strasznie mnie to ciekawi! <3
OdpowiedzUsuńPzdr :3
http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/