5 grudnia, 2017
Termin pierwszej rozprawy wypadł właśnie tego dnia. Siedemnastego grudnia.
Przez miesiąc spotykaliśmy się w moim gabinecie, gdzie opowiadałeś mi o swoim nieudanym małżeństwie.
Wiesz, co?
Miałam rację, wy się nadal kochaliście, jednak już nie potrafiliście być ze sobą. Problemy stanęły na drodze szczęściu i za nic nie pozwoliły mu zrobić kroku w przód. Chociażbyś stanął na głowie, nie uratowałbyś swojego związku.
Przez ten miesiąc, który upłynął nam na szukaniu świadków, wielu rozmowach i wypadach na kawę, przy której lepiej się nam omawiało szczegóły dotyczące rozprawy, poznawałam cię coraz lepiej. Współczułam ci, bo przez problemy osobiste, osłabła twoja forma i trener dał ci przymusowe wolne. Był to dla ciebie kolejny gwóźdź do trumny.
Powoli zaczynało brakować ci sił, ale miałeś mnie, a ja zawsze byłam gotowa do przekonywania cię, że życie jednak posiada sens, który jest ukryty przed nami. Pytałeś mnie wtedy, dlaczego ten cały sens się przed nami chowa.
Pamiętasz co ci odpowiedziałam?
“Chowa się, bo wszystkie chwile, które przebędziesz po drodze do niego, przyniosą ci więcej szczęścia, niż odkrycie, co jest sensem naszego istnienia.”
Uwierzyłeś mi, bo powiedziałam to z całym przekonaniem, na jakie mnie było stać. Za każdym razem podnosiłeś się z dołka i na nowo stawiałeś czoła światu. Byłeś silny, bardzo silny. Nie chodzi mi tylko o rozpad małżeństwa, ale również o to, że ludzie na całym świecie krytykowali cię, a przecież nie znali waszej sytuacji. Wyzywali cię od najgorszych, mówili, że zepsułeś dziewczynie życie, że nie stać cię nawet na przepraszam.
Mylili się.
Przepraszałeś mnie za każdym razem, gdy emocje brały nad tobą górę i nie potrafiłeś zapanować nad płaczem. Przepraszałeś, gdy z powodu meczu lub nagłego treningu nie dałeś rady stawić się na spotkanie.. Przepraszałeś nawet swoją żonę. W mojej obecności, wypowiedziałeś do telefonu ciche “przepraszam”, które choć było wyszeptane, miało magiczną moc.
Ty i Marcelina chcieliście się rozstać w zgodzie. Dogadywaliście się i wszystko między wami było w porządku, jednak uczucie się wypaliło i było to wiadome dla każdego, kto spotkał was razem. Wyglądaliście na znajomych, co najwyżej przyjaciół, którzy jednak nie są ze sobą zbyt blisko.
Sąd tego nie zauważył. Albo zauważył, jednak chciał sprawdzić, czy już niczego nie da się zrobić. Dał wam czas, który miał pozwolić wam na upewnienie się w tej decyzji.
Nie byliście z tego zadowoleni. Chcieliście oboje mieć już to wszystko za sobą i ruszyć dalej własną ścieżka, jakakolwiek by ona nie była.
Jeeeeeeeeju:* Nwm, jak ty to robisz, ale kocham twoje wszystkie rozdziały! Piszesz taakk... nawet nie wiem jak to napisać, po prostu świetnie! :)
OdpowiedzUsuńHmm.. taki trochę smutnawy ten rozdział. Eeem.. to chyba są raczej takie Jej wspomnienia, prawda?
Nooo.. kurde! Nawet nie wiesz jak mnie zżera ciekawość, kim ON jest! Ehh, znając życie to i tak mi tego nie wyjawisz, także CZEKAM NA KOLEJNY PIĄTEK, loool. Jeszcze CAŁY tydzień! Nwm jak wytrzymam ;c
Wgl, ciekawy robi się wątek tej dziewczyny i nieznanego mi siatkarza, jego rozwód. Jeju, tak ciekawie się zrobiło, a tutaj koniec rozdziału :X
PLEASE! Pisz dłuuuuuuuuuuuuższe, bo to tak mnie wciąga, jak chyba żaden inny blog ;]
Pzdr :3 + ŻYCZĘ DUŻO, DUŻO WENY NA KOLEJNE CZĘŚCI !
http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/
Dziękuję:**
OdpowiedzUsuńJest trochę smutku, bo na nim opiera się cała historia, która rzeczywiście jest wspomnieniem. Jeśli przyuważysz to data w tekście różni się od tej, która widnieje nad tekstem.
Tożsamość tajemniczego przyjmującego poznasz w następny piątek (chyba :p).
Staram się pisać długo, ale bardziej wolę dodawać krótsze rozdziały, a żeby było ich więcej w jednej historii.. Ale spokojnie zaczęłam już prace nad nowym projektem, który z założenia ma mieć więcej rozdziałów i możliwe, że będą one dłuższe :D
HA! Nareszcie dowiem się kim ON jest! Nie wiesz ile na to czekałam! XDD Nie no.. jak są krótkie rozdziały, to lepiej się czeka na kolejne i wgl fajniej czyta, a jeśli opowiadanie jest BAAARDZO wciągające, jak twoje to już wgl! ;-)
Usuń+ JEEEST! Czyli, że będę miała co czytać, jeśli ta historia się zakończy! Mam nadzieję, że również będzie o sporcie, hmm? Jak nie o siatkówce, to o jakimś innym sporcie :D + nwm dlaczego, ale wolę czytać długie rozdziały, hmm.. tak po prostu ^^
Pzdr :3
Będzie o sporcie :D o to się nie musisz martwić.. Zobaczę co mi z tego wyjdzie, bo na razie mam tylko pomysł zapisany na akcję, ale czy uda mi się to napisać?? Zobaczymy :**
UsuńWreszcie znalazłam opowiadanie na deszczowy i szary październikowy wieczór! :)
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, bardzo składnie, z niewymuszoną lekkością, bez błędów i z tą wspaniałą nutką tajemnicy, a nie każdy tak potrafi. Krótkie notki mają swój urok, ale ja łaknę więcej! :D I nie mogę się doczekać aż wreszcie wyjawisz kim jest główny bohater... Nie wiem czemu obstawiam Bartmana, ale oby to nie był on- czasem boję się, że wyskoczy mi z lodówki albo skrzynki na listy :D
jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziałach na GG: 13775260, a jeśli gg nie masz, to na blogu un-poco-de-amor.blogspot.com - no i jakbyś miała chwilę to sama też się reklamuję i zapraszam do czytania, chociaż do nadrabiania jest dużo, to może Ci się spodoba :)
Buziaki :))
Huh..Dziękuję?? :DD
UsuńCieszę się, że ktoś się cieszy, że ja piszę.. Dobra nie będę komplikować. Staram się pisać dłuższe notki, ale nie bardzo mi to wychodzi, a wolę, żeby historia miała więcej części i bardziej trzymała w napięciu, niż żeby wszystko wyjaśniało się od razu.
Bartman w lodówce mówisz?? Ciekawe musi być Twoje życie. :D
Dużo do nadrabiania?? Ach to lubię! Wpadnę niedługo i oczywiście będę cię powiadamiać.
:**